Pasterzem moim jest Pan. 
Niczego mi nie było brak.
Lecz moja ludzka chciwość. 
Doprowadziła mnie do upadku.

Odeszłam na moment
i teraz krwawię.
Odeszłam na chwilę,
cierpię bardzo dziś, cierpię dziś.

 

On troszczył się o mnie tak dobrze.
Łaska Jego odpędzała smutki me.
Płaszcz Jego otuchy dodawał,
a ja opuściłam Go.

Było mi przecież tak dobrze, 
a zdradziłam Pana Mego. 
Niczego mi nie było brak. 
Popełniłam wielki błąd, popełniłam błąd.

 

Czuję się teraz naga. 
Odczuwam przed Panem wielki wstyd. 
Wstyd za swą cielesną głupotę. 
Wstyd za mój kolejny grzech.

Ale Pasterzem moim Pan.
Nie opuści nigdy mnie. 
On gotów przebaczyć błędy me. 
Na kolanach przed Nim uniżam się, uniżam się.

 

Wylewam brudy me. 
Wylewam smutki me. 
Wylewam przed Panem moje łzy. 
O wybaczenie proszę Go, zawstydzona.

A Pan, nie wiem choćby co. 
Oczyszcza zawsze serce me.
Otula me tchnienie, 
nadaję siłę mi.

Poszerza granice me.

 

 

Głos i muzyka: Sylwia.

Słowa: Kasia B.

Pomoc: Robert B.