1
Ale teraz śmieją się ze mnie młodsi nad mię w latach, których ojcówbym ja był nie chciał położyć ze psami trzody mojej.
2
Acz na cóżby mi się była siła rąk ich przydała? bo przy nich starość ich zginęła.
3
Albowiem dla niedostatku i głodu samotni byli, i uciekali na niepłodne, ciemne, osobne, i puste miejsce;
4
Którzy sobie rwali chwasty po chróstach, a korzonki jałowcowe były pokarmem ich.
5
Z pośrodku ludzi wyganiano ich; wołano za nimi jako za złodziejem,
6
Tak, iż w łożyskach potoków mieszkać musieli, w jamach podziemnych i w skałach.
7
Między chróstami ryczeli, pod pokrzywy zgromadzali się.
8
Synowie ludzi wzgardzonych, i synowie ludzi bezecnych, podlejsi byli nad proch ziemi.
9
Alem teraz pieśnią ich, i stałem się im przypowieścią.
10
Brzydzą się mną, a oddalają się odemnie, i na twarz moję plwać się nie wstydzą.