7
I widziałem między prostakami, obaczyłem między synami młodzieóca głupiego,
8
Który szedł ulicą przy rogu jej, drogą postępując ku domowi jej.
9
Ze zmierzkiem pod wieczór, w ciemności nocnej, i w mroku.
10
A oto niewiasta spotkała go, w ubiorze wszetecznicy, chytrego serca,
11
Świegotliwa i nie ukrócona, a w domu własnym nie mogły się ostać nogi jej;
12
Raz na dworzu, raz na ulicach i po wszystkich kątach zasadzki czyniąca;
13
I uchwyciła go, i pocałowała go, a złożywszy wstyd z twarzy swojej, rzekła mu:
14
Ofiary spokojne są u mnie; dzisiajm oddała śluby moje.
15
Przetożem wyszła przeciw tobie, abym pilnie szukała twarzy twojej, i znalazłam cię.
16
Obiłam kobiercami łoże moje, ozdobione rzezaniem i prześcieradłami egipskiemi.
17
Potrząsnęłam pokój swój myrrą, aloesem, i cynamonem.
18
Pójdźże, opójmy się miłością aż do poranku, ucieszmy się miłością.
19
Boć męża mego w domu niemasz; pojechał w drogę daleką.
20
Worek pieniędzy wziął z sobą; dnia pewnego wróci się do domu swego.
21
I nakłoniła go wielą słów swoich, a łagodnością warg swoich zniewoliła go.
22
Wnet poszedł za nią, jako wół, gdy go na rzeź wiodą, a jako głupi do pęta, którem karany bywa.
23
I przebiła strzałą wątrobę jego; kwapił się jako ptak do sidła, nie wiedząc, iż je zgotowano na duszę jego.
24
Przetoż teraz, synowie! słuchajcie mię, a bądźcie pilni powieści ust moich.