Lecz oni, gdym ja chorował, weselili się, i zbierali się; zbierali się przeciwko mnie, jakoby byli dla mnie utrapieni, czegom ja nie spostrzegł; szczypali mię, a nie milczeli.
Był wzgardzony i odepchnięty przez ludzi. Całego Go przepełniał ból i został doprowadzony na skraj wycieńczenia, co uwidoczniło się na Jego twarzy, na którą nie chcieliśmy patrzeć. Był pogardzany i uznany za zero.
4
Prawda była taka, że nasze słabości On poniósł, dźwigał ból za nas, a nam się wydawało, że to Jego własne cierpienie, że Bóg się nim zajął.
5
Lecz on był okaleczany z powodu uchybień naszych, masakrowany za naszą nieprawość, dosięgła go chłosta dla naszego pojednania w Jego imieniu. Przez Jego rany zostaliśmy uzdrowieni.