Ogarnęły mię były boleści śmierci, a utrapienia grobu zjęły mię; ucisk i boleść przyszła na mię.

Albowiem ogarnęły mię były boleści śmierci, potoki niezbożnych przestraszyły mię.

Boleści grobu ogarnęły mię, zachwyciły mię sidła śmierci.

I będą przestraszeni, uciski i trapienia ogarną ich, jako rodząca boleć będą. Każdy nad bliźnim swoim zdumieje się, oblicza ich płomieniowi podobne będą.

 Był wzgardzony i odepchnięty przez ludzi. Całego Go przepełniał ból i został doprowadzony na skraj wycieńczenia, co uwidoczniło się na Jego twarzy, na którą nie chcieliśmy patrzeć. Był pogardzany i uznany za zero.

 Prawda była taka, że nasze słabości On poniósł, dźwigał ból za nas, a nam się wydawało, że to Jego własne cierpienie, że Bóg się nim zajął.  

Wówczas powiedział im: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tutaj i czuwajcie ze Mną.

Odszedł trochę dalej, upadł, twarzą do ziemi modlił się słowami: Ojcze mój, jeśli to jest możliwe, niech Mnie ominie ten kielicha, jednak nie jak Ja chcę, ale jak Ty.

Następnie wziął ze sobą Piotra, Jakowa oraz Jana i widać było po Nim, że jest smutny i zaniepokojony.

Powiedział im: Moja dusza jest smutna aż do śmierci. Zostańcie tu i czuwajcie.

Owszem i sami w sobie mieliśmy wyrok śmierci, abyśmy nie ufali sami w sobie, ale w Bogu, który wzbudza umarłych;

Nie oddalajże się odemnie; albowiem utrapienie bliskie jest, a niemasz, ktoby ratował.

Obtoczyło mię mnóstwo cielców; byki z Basan obległy mię.

Wyschła jako skorupa moc moja, a język mój przysechł do podniebienia mego; nawet w prochu śmierci położyłeś mię.

Wstaó, idź do Niniwy, tego miasta wielkiego, a każ przeciwko niemu to, coć rozkazuję.

Tedy Jonasz począł chodzić po mieście, ile mógł za jeden dzieó ujść, i wołał mówiąc: Po czterdziestu dniach Niniwe będzie wywrócone.

Bo gdy ta rzecz przyszła do króla Niniwskiego, powstawszy z stolicy swojej złożył z siebie odzienie swoje, a oblekłszy się w wór, siedział w popiele.

Gdy On jeszcze mówi, oto przyszedł Juda, jeden z dwunastu, a wraz z nim spory tłum z mieczami i kijami, od naczelnych kapłanów i od starszych ludu.

Jeszu powiedział do tłumu: Jak na bandytę przyszliście z mieczami i z kijami, aby Mnie złapać. Codziennie siadywałem w świątyni i nauczałem, a nie schwytaliście Mnie.

Gdy Piłat zobaczył, że nic nie pomaga, ale że rozruchy narastają, wziął wodę i umył ręce przed tłumem, mówiąc: Nie jestem winny tego sprawiedliwego. To wasza sprawa.

Ludzie zaczęli krzyczeć: Krew jego na nas i na dzieci nasze.

A ci, którzy przechodzili w pobliżu, ubliżali Mu, kiwając głowami

Podobnie też naczelni kapłani ze znawcami Pisma i starszymi, drwiąc, mówili:

Pokładał ufność w Bogu; niech teraz Go wybawi, jeśli Go uznaje, powiedział przecież: Jestem Synem Boga.

I wzruszyło się miasto wszystko, i zbiegł się lud; a pojmawszy Pawła, wywlekli go precz z kościoła, a zatem zaraz drzwi zamkniono.